SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ SPÓŁKA KOMANDYTOWA A OSOBISTA ODPOWIEDZIALNOŚĆ WSPÓLNIKÓW

Kilka dni temu dostałem od Klienta zlecenie otworzenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością spółki komandytowej. Na moje pytanie dlaczego akurat tę formę działalności gospodarczej chciałbym otworzyć, wskazał, że z uwagi na maksymalne ograniczenie odpowiedzialności i korzyści podatkowe.

Czy tak jest w istocie? Czy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością spółki komandytowe są bardziej korzystne podatkowo i pod względem odpowiedzialności od innych form prowadzenia działalności (przede wszystkim spółek z o.o.)?

Cóż, i tak i nie.

Tę formę działalności gospodarczej faktycznie wybiera się dla odroczenia w czasie osobistej odpowiedzialności wspólników oraz aby uniknąć podwójnego opodatkowania (które obciąża spółki kapitałowe, a więc przede wszystkim sp. z o.o.).

Z uwagi na rozległość ww. tematyki, w dzisiejszym wpisie chciałbym się skupić wyłącznie na kwestii odpowiedzialności – a tematykę obciążeń publicznoprawnych pozostawić na kolejny.

No dobrze – to czym tak w ogóle jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa?

Jest to spółka komandytowa, w której:

    • 1) wspólnikiem ponoszącym odpowiedzialność za zobowiązania sp. k. z całego swojego majątku (komplementariuszem) jest spółka z o.o.,
    • 2) wspólnikiem (wspólnikami) ponoszącym odpowiedzialność za zobowiązania sp. k. do wysokości niepokrytej sumy komandytowej (komandytariuszem) jest zazwyczaj osoba fizyczna.

Spółka z o.o. nie prowadzi działalności gospodarczej (zazwyczaj nie zgłasza się jej nawet do VATu), jej rolą jest tylko bycie komplementariuszem i odłożenie w czasie osobistej odpowiedzialności osób fizycznych. Spółki z o.o. mają też niski udział w zysku sp. k., a zdecydowaną większość dochodów zgarniają komandytariusze.

Spółki te przeważnie „układa się” w ten sposób, że komandytariuszem jest osoba fizyczna, która jednocześnie jest wspólnikiem i członkiem zarządu spółki z o.o. będącej komplementariuszem.

Taki układ pozwala faktycznie na mocne odsunięcie odpowiedzialności osobistej osoby fizycznej za długi spółki komandytowej. Na czym to polega?

Faktyczną działalność gospodarczą prowadzi spółka komandytowa. Jeżeli więc ona narobi długów, to wierzyciel musi pozwać sp. k. Po uzyskaniu prawomocnego wyroku (nakazu zapłaty) kieruje sprawę do komornika, który przeprowadza egzekucję z majątku spółki.

Jeżeli egzekucja ta okaże się bezskuteczna (w całości bądź w części), a więc gdy wierzyciel nie zaspokoił swojego roszczenia z majątku spółki komandytowej, może uzyskać klauzulę na wspólników.

Nie musi więc pozywać wspólników spółki komandytowej i przeprowadzać długotrwałego postępowania sądowego. Klauzulę wykonalności można uzyskać zazwyczaj w przeciągu miesiąca (w miarę realny termin, bo na 3 dni wskazane w przepisach proszę nie liczyć) i od razu skierować egzekucję przeciwko wspólnikom.

Przy czym, jak wskazywałem powyżej, w spółkach komandytowych mamy dwa typy wspólników – komplementariuszy i komandytariuszy. Ci pierwsi ponoszą nieograniczoną odpowiedzialność za długi spółki, Ci drudzy tylko do wysokości niepokrytej sumy komandytowej (a więc de facto jej nie ponoszą).

Tak więc po uzyskaniu klauzuli na wspólników wierzyciel może prowadzić egzekucję w zasadzie tylko z majątku komplementariusza. Ponieważ tym wspólnikiem jest sp. z o.o., która nie prowadzi działalności i nie ma żadnego majątku, ta egzekucja będzie z pewnością znowu bezskuteczna.

I dopiero teraz wierzyciel może „przejść” z roszczeniem na osoby fizyczne – a dokładniej na zarząd spółki z o.o. Tylko bowiem członkowie zarządu (a nie wspólnicy) ponoszą osobistą odpowiedzialność za długi spółki z o.o.

W przeciwieństwie jednak do spółek komandytowych, w tym wypadku wierzyciel nie ma możliwości uzyskania klauzuli na zarząd. Członkowie zarządu muszą być pozwani w procesie opartym na art. 299 k.s.h. i musi być przeprowadzone całe formalne postępowanie sądowe (w którym wbrew pozorom dosyć łatwo się bronić).

Całość postępowania – od wytoczenia pozwu przeciwko spółce komandytowej po zakończenie procesu przeciwko członkom zarządu spółki z o.o. będącej komplementariuszem – trwa lata.

I teraz najważniejsze pytanie. Czy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością spółki komandytowe faktycznie są bardziej korzystne pod względem odpowiedzialności wspólników niż inne formy działalności?

Bez wątpienia bardziej niż spółki jawne, partnerskie, jednoosobowa działalność czy spółki cywilne. A co ze spółkami kapitałowymi? A więc przede wszystkim z o.o., jako że spółki akcyjne i tak są na tyle rzadkie, że nie musimy ich brać pod uwagę.

Tak naprawdę to nie ma wielkiej różnicy. Proces egzekwowania roszczeń przeciwko spółce z o.o. komandytowej a spółce z o.o. i przejście na osoby fizyczne jest dłuższy może o jakieś pół roku.

Jeżeli to spółka z o.o. ma niespłacone zobowiązania, to wierzyciel musi pozwać ją, uzyskać prawomocny wyrok, przeprowadzić bezskuteczną egzekucję i dopiero pozwać zarząd. Cały proces różni się tylko tym, że brak jest tego przejścia ze spółki komandytowej na z o.o. (klauzuli). Tak więc czasowo nie jest to jakoś bardzo korzystne (a trzeba cały czas utrzymywać dwie spółki).

Tak więc od strony samego wydłużania procesu windykacyjnego korzyści są niewielkie. Osobiście uważam, że zakładanie spółki z o.o. sp. k. (a więc dwóch spółek) ma sens tylko przy działalnościach obarczonych naprawdę dużym ryzykiem i mogących przynieść duże zyski (jak np. deweloperka). Ale oczywiście wszystko zawsze rozpatrujemy odnośnie konkretnego przypadku.

Ten wpis odnosi się do zobowiązań wspólników/członków zarządu komplementariusza za cywilnoprawne zobowiązania spółki komandytowej. Kwestie odpowiedzialności za niezapłacone podatki omawiam w odrębnym wpisie, do którego lektury także zachęcam.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *