SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ A ZUS
Dzisiejszy wpis powinien był na blogu pojawić się już dawno temu. W końcu kwestia składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne w odniesieniu do spółek z o.o. jest jedną z przyczyn dlaczego przedsiębiorcy wybierają tę formę działalności. Nie wiem czemu tak się jednak nie stało – więc dzisiejszym tekstem postaram się zrehabilitować.
Do tej pory na blogu nie miałem zbyt wielu wpisów, w których przedstawiałem kwestie dot. obowiązków płacenia składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne przez przedsiębiorców. W zasadzie chyba jedynym tekstem w pełni poświęconym temu zagadnieniu był ten dot. ZUSu przy prostych spółkach akcyjnych (które, przypominam, mają wejść do polskiego prawa w przyszłym roku).
Tak generalizując – ogólna zasada jest taka, że wspólnicy spółek kapitałowych (a więc sp. z o.o. czy akcyjnych) i komandytowo-akcyjnych nie płacą składek na ZUS, a jednoosobowi przedsiębiorcy, wspólnicy spółek cywilnych, jawnych, partnerskich czy komandytowych (a więc spółek osobowych) już tak.
Żeby nie mogło być zbyt prosto, to tylko ogólna zasada, bowiem są od niej wyjątki – także na gruncie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. I o tych spółkach dzisiaj trochę więcej.
Spółki kapitałowe (spółki z o.o. i akcyjne) mogą być spółkami jednoosobowymi, a więc posiadającymi tylko jednego wspólnika (akcjonariusza). Taka sytuacja nie jest możliwa w spółkach osobowych, w których zawsze musi być przynajmniej dwóch wspólników (partnerów, komandytariuszy, komplementariuszy).
O ile na gruncie ZUSu sytuacja jednoosobowej spółki akcyjnej się nie zmienia (jedyny akcjonariusz nie musi płacić składek), o tyle w przypadku spółki z o.o. już tak.
Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych wyraźnie wskazuje, że wspólnik (oczywiście będący osobą fizyczną) jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością jest osobą prowadzącą pozarolniczą działalność gospodarczą (tak samo jak chociażby jednoosobowy przedsiębiorca). Wobec tego – musi płacić składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.
Składki te muszą być płacone od momentu powstania spółki – a więc od zawarcia jej umowy. W przeciwieństwie bowiem do spółek osobowych, sp. z o.o. powstają nie z chwilą wpisu do KRSu, ale z momentem podpisania przez wspólników umowy spółki. Z tą chwilą powstaje bowiem spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji, która ma pełne prawa (może prowadzić działalność, uzyskać NIP, konto bankowe itd.), a z chwilą wpisu automatycznie staje się spółką z o.o. (znika dodatek „w organizacji”).
Ustalenie tego terminu jest bardzo istotne, bowiem taki wspólnik jednoosobowej sp. z o.o. ma 7 dni na zgłoszenie się do ZUSu, a przekroczenie tego terminu może rodzić konsekwencje.
Ponadto, jednoosobowy wspólnik spółki z o.o. nie może skorzystać z preferencyjnego ZUSu – od samego początku musi płacić pełne składki.
Oczywiście jeżeli spółka składa się z dwóch i więcej wspólników, to nie płacą już oni ZUSu.
Wielu przedsiębiorców, zwłaszcza Ci, którzy prowadzili jednoosobowe działalności gospodarcze i zmieniają formę przedsiębiorstwa na spółkę z o.o., dobierają sobie na drugiego wspólnika kogokolwiek – członka rodziny, małżonka, znajomego itd. Ta druga osoba jest wspólnikiem mniejszościowym, często ma ledwo kilka procent udziałów (a praktycznie zawsze poniżej 10% by nie widniała w KRSie).
Od strony k.s.h. jest to jak najbardziej dopuszczalne. Żaden przepis nie wymaga od nas, byśmy na wspólnika brali kogoś kto się zna na naszym biznesie i będzie czynnie uczestniczył w życiu spółki. Zwłaszcza, że wspólnicy spółek z o.o. pełnią bardziej rolę pasywnych inwestorów – przekazują spółce środki (wkładami) na realizację przez nią biznesu i mają czerpać zyski w postaci dywidendy. Ale, jak to zwykle bywa, ZUS ma już na ten temat inne zdanie.
W ostatnich latach nasiliły się kontrole ZUSu i decyzje kwestionujące taki układ właścicielski spółek. Inspektorzy zakładu twierdzą, że takie działanie stanowi obejście prawa i tak naprawdę spółki te są jednoosobowymi, bo drugi wspólnik jest nim tyko z nazwy, formalnie, ma niewiele udziałów i jest wspólnikiem tylko po to, by wspólnik większościowy nie musiał płacić ZUSu.
I wtedy wydają decyzje o zapłacie zaległych składek wraz z odsetkami.
Wiadomo – inspektorzy mają rację, w końcu po to się to robi. Ale trzeba zauważyć, że żadne przepisy prawa nie zabraniają takiego działania i zakładania spółek, w których jeden wspólnik jest mniejszościowy (nawet znacząco mniejszościowy). No ale tłumaczenie tego ZUSowi i uczestniczenie w kolejnych postępowaniach może być męczące. Nie wspominając także o tym, że kosztowne.
Dlatego też moja rada – zwłaszcza dla przedsiębiorców, którzy prowadzili JDG, a potem założyli sp. z o.o. dobierając na wspólnika mniejszościowego kogoś z rodziny czy znajomych – dajcie temu wspólnikowi trochę więcej niż kilka udziałów. Nie ma ustalonej granicy, ale jeśli damy wspólnikowi 15, 20% udziałów – to już sytuacja powinna być bezpieczna.
Uprawnienia wspólnika, który ma 5% udziałów, a takiego który ma ich 20% są w zasadzie identyczne – i tak nie ma on żadnego wpływu na spółkę, nie może przegłosować udziałowca większościowego. A możemy się w ten sposób ochronić przed problemami z ZUSem. Więc chyba warto.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!