Wpisy

ZMIANY W SKLEPACH INTERNETOWYCH OD 1 STYCZNIA 2021R.

W tym pierwszym, po ponad dwutygodniowej przerwie, wpisie chciałem dalej kontynuować tematykę związaną ze spółkami z o.o. (z ostatnim z cyklu tych tekstów mogą Państwo zapoznać się tutaj). Ale koniec roku przyniósł dosyć istotne zmiany w prawie w zakresie przedsiębiorców i umów zawieranych na odległość. Dlatego też dzisiaj trochę więcej właśnie o tym.

Do dnia końca roku 2020 sytuacja podmiotów zawierających umowy na odległość (a więc przede wszystkim właścicieli sklepów internetowych) była dosyć prosta. Po stronie kupujących (usługobiorców) mieliśmy bowiem do czynienia z przedsiębiorcami (spółkami prawa handlowego, spółkami cywilnymi czy jednoosobowymi przedsiębiorstwami) lub konsumentami, a więc osobami fizycznymi zawierającymi daną umowę na odległość, która nie była związana z ich działalnością gospodarczą.

Gdy umowę zawierała spółka sprawa była oczywista, że zawiera ją przedsiębiorca. Gdy z kolei robiła to osoba fizyczna, to kryterium rozróżnienia czy jest ona konsumentem czy przedsiębiorcą była w zasadzie faktura.

A jak jest od 1 stycznia 2021r.?

Ano sporo się zmieniło i to, jak zwykle bywa, na niekorzyść osób świadczących usługi na odległość (a więc głównie właścicieli sklepów internetowych). Chociaż może nawet nie tyle na ich niekorzyść, co przysparzając im dodatkowej pracy.

Wraz ze zmianami do kodeksu cywilnego i ustawy o prawach konsumenta został dodany nowy typ podmiotu. Możemy go nazwać, w uproszczeniu, przedsiębiorca jednoosobowy na prawach konsumenta.

Wprowadzona do ustaw definicja tej osoby brzmi następująco: osoba fizyczna zawierająca umowę bezpośrednio związaną z jej działalnością gospodarczą, gdy z treści tej umowy wynika, że nie posiada ona dla tej osoby charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej, udostępnionego na podstawie przepisów o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

Takiemu przedsiębiorcy na prawach konsumenta przysługuje część uprawnień konsumenckich, przede wszystkich związanych z klauzulami niedozwolonymi (abuzywnymi) w umowach i regulaminach oraz ustawowe (konsumenckie) prawo do odstąpienia od umów zawartych na odległość w terminie 14 dni.

I to właśnie prawo odstąpienia może powodować duże trudności i spory. Wyobraźmy sobie, że przedsiębiorca jednoosobowy kupuje w sklepie internetowym towar i bierze go na fakturę. Po jego odbiorze dokonuje jednak konsumenckiego odstąpienia od umowy. Prowadzący sklep internetowy przedsiębiorca będzie musiał ustalić czy zakup dokonany przez kupującego miał charakter zawodowy, wynikający z prowadzonej działalności gospodarczej.

Jak to ustalić? Na pewno pierwszym krokiem będzie sprawdzenie kodów PKD wpisanych w CEiDG kupującego. Bo np., jeżeli zakupu produktów żywnościowych dokonała kancelaria prawna (oczywiście prowadzona w formie jednoosobowego przedsiębiorstwa), która w PKD ma wpisane świadczenie usług prawnych, to z pewnością ten zakup nie miał charakteru zawodowego kancelarii.

Ale to jest przykład dosyć oczywisty. A co, gdy kancelaria dokonała zakupu np. materiałów biurowych? To już sprawa się komplikuje. Wszystko niestety będzie kwestią interpretacji, a to oznacza, że nowe przepisy są po prostu niedopracowane.

Czy można sobie jakoś ułatwić życie? Pewną opcją, którą już sugerujemy naszym Klientom, jest wprowadzanie dodatkowych checkboxów na stronach sklepów internetowych i określanie się przez kupujących czy zakup ma charakter zawodowy czy też nie.

Jest to pewna opcja. Ale może być ona też zawodna. A dodatkowo może powodować zamieszanie wśród kupujących, który nie będą wiedzieli co mają zaznaczyć i tym samym zrezygnują z zakupu.

I ostatecznie. Nowe przepisy wymagają także aktualizacji regulaminów sklepów internetowych, poprzez dostosowanie ich do uprawień tego nowego podmiotu. A więc znowu więcej pracy dla przedsiębiorców.

Ponieważ jedną ze specjalizacji Kancelarii jest obsługa przedsiębiorców branży E-commerce, to chętnie pomożemy w dostosowaniu regulaminów sklepów internetowych do nowych regulacji prawnych, jak również doradzimy odnośnie postępowania i zawierania umów z takimi właśnie przedsiębiorcami na prawach konsumenta. Dlatego też zapraszam do kontaktu – chętnie pomożemy.

TARCZA ANTYKRYZYSOWA A PRZEDSIĘBIORSTWO W TRUDNEJ SYTUACJI

Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu, jakoś nie miałem kiedy napisać kolejny tekst. W tym tygodniu dostałem jednak od Klienta pytanie czy jego przedsiębiorstwo, mające na dzień 31.12.2019 stratę bilansową, może skorzystać z programów pomocowych oferowanych przez tarczę antykryzysową. W tym konkretnym przypadku chodziło o zwolnienie z 50% składek na ubezpieczenia społeczne, na ubezpieczenie zdrowotne, na Fundusz Pracy, Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych lub Fundusz Emerytur Pomostowych za okres od dnia 1marca 2020r. do dnia 31maja 2020r.

Na kanwie tamtej analizy prawnej chciałem się podzielić z Państwem jej wynikami i zwrócić uwagę na jeszcze jedne obostrzenie, które trzeba brać pod uwagę przy występowaniu o niektóre formy wsparcia przewidziane w tarczy antykryzysowej.

Ale po kolei.

Tarcza antykryzysowa (w art. 15zzzh (tak, naprawdę taka jest numeracja)) stanowi, że część wsparcia dla przedsiębiorców stanowi pomoc publiczną mającą na celu zaradzenie poważnym zaburzeniom w gospodarce, o której mowa w Komunikacie Komisji Europejskiej z dnia 20 marca 2020r. – Tymczasowe ramy środków pomocy państwa w celu wsparcia gospodarki w kontekście trwającej epidemii COVID-19 (2020/C 91I/01).

Poprzez część wsparcia chodzi tutaj przede wszystkim o:

    • 1) dofinansowanie części kosztów wynagrodzeń pracowników przyznawane przez Starostę w drodze umowy (nie mylić ze świadczeniami na dofinansowanie wynagrodzenia pracowników objętych przestojem ekonomicznym albo obniżonym wymiarem czasu pracy wypłacanymi z FGŚP),,
    • 2) dofinansowanie części kosztów prowadzenia działalności gospodarczej przyznawane przez Starostę w drodze umowy dla przedsiębiorców niezatrudniających pracowników,
    • 3) jednorazowa pożyczka dla mikroprzedsiębiorcy,
    • 4) zwolnienie ze składek na ubezpieczenia społeczne, na ubezpieczenie zdrowotne, na Fundusz Pracy, Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych lub Fundusz Emerytur Pomostowych za okres od dnia 1marca 2020r. do dnia 31maja 2020r. – także z 50% składek na pracowników.

No dobrze, ale dlaczego tak istotnym jest fakt, że te wsparcia dla przedsiębiorców muszą być zgodne z powyższym Komunikatem Komisji Europejskiej?

Ano dlatego, że w tym Komunikacie Komisja wskazała, że pomoc może zostać przyznana przedsiębiorstwom, które nie znajdowały się w trudnej sytuacji (w rozumieniu ogólnego rozporządzenia w sprawie wyłączeń grupowych) w dniu 31 grudnia 2019r.

No i znowu mamy odwołanie do kolejnego aktu prawnego – tym razem do ogólnego rozporządzenia w sprawie wyłączeń grupowych, które definiuje pojęcie „przedsiębiorstwa znajdującego się w trudnej sytuacji„.

Dostosowując te przepisy UE do polskiego prawa i do wymogów tarczy antykryzysowej, takimi przedsiębiorstwami są:

    • 1) sp. z o.o., spółki akcyjne i spółki komandytowo-akcyjne, w których ponad połowa ich kapitału zakładowego (akcyjnego) została na dzień 31 grudnia 2019r. utracona w efekcie zakumulowanych strat, tj. w przypadku, w którym po odjęciu od straty bilansowej (wykazanej w bilansie sporządzonym na dzień 31 grudnia 2019) sumy kapitałów o charakterze rezerwowym (takich jak kapitał zapasowy, rezerwowy oraz kapitał z aktualizacji wyceny) uzyskano wynik ujemny, którego wartość bezwzględna przekracza połowę wartości kapitału zarejestrowanego, tj. akcyjnego lub zakładowego.

Czyli w uproszczeniu – stratę bilansową wykazaną w bilansie na dzień 31 grudnia 2019 pomniejszamy o sumę kapitałów zapasowych, rezerwowych i kapitału z aktualizacji wyceny i porównujemy z kapitałem zakładowym.

    • 2) w przypadku spółki jawnej, partnerskiej i komandytowej – gdy ponad połowa ich kapitałów wykazanych w sprawozdaniu finansowym na dzień 31 grudnia 2019 została utracona w efekcie zakumulowanych strat.

Oczywiście ustalenie tego dla spółek jawnych i partnerskich może być problematyczne, jako że nie muszą one prowadzić pełnej księgowości i sporządzać sprawozdań finansowych. Wtedy jednak trzeba ustalić ewentualną stratę bilansową na podstawie KPiR.

    • 3) gdy wobec przedsiębiorstwa (każdego, nie tylko spółek) na dzień 31 grudnia 2019r prowadzone jest postępowanie upadłościowe albo restrukturyzacyjne bądź przedsiębiorstwo było na ten dzień niewypłacalne.

O ile ta ostatnia definicja jeszcze nie jest jakoś bardzo problematyczna (wbrew pozorom nie tak łatwo ustalić niewypłacalność, a jak przedsiębiorstwo jest w upadłości to i tak syndyk ma inne sprawy na głowie) o tyle wymóg, by spółka nie miała straty bilansowej może (i wiem, że jest) być bardzo krzywdzący dla dobrze prosperujących przedsiębiorstw.

Strata w rachunkowości (a tą stosujemy, skoro rozporządzenie nakazuje ustalać ją wg sprawozdania finansowego) to po prostu ujemny wynik przedsiębiorstwa na koniec danego okresu sprawozdawczego. Natomiast wbrew pozorom fakt, że przedsiębiorstwo zamyka rok obrotowy ze stratą bilansową wcale nie musi oznaczać, że nie jest dobrze prosperujące. Strata bilansowa może wynikać z wielu różnych czynników, czasami jest nawet celowo generowana, a mimo to przedsiębiorstwo się rozwija, ma przychody. No ale cóż, przepis stanowi wyraźnie…

Dlatego też gdy występują Państwo o wparcie z tarcz antykryzysowych albo uzyskują decyzje odmowne – warto sprawdzić czy nasza firma nie jest przedsiębiorstwem w trudnej sytuacji. W razie wątpliwości – oczywiście zapraszam do kontaktu.

KORONAWIRUS A SĄDOWE ROZWIĄZANIE UMOWY

We wstępnym wpisie poświęconym sytuacji przedsiębiorców z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne i wprowadzone przez rząd działania zapobiegawcze, ustaliliśmy, że okoliczności te mogą stanowić siłę wyższą i tym samym dać możliwość rozwiązania generujących dla nas straty stosunków prawnych, jak również uniknięcia odpowiedzialności.

W tamtym tekście wspominałem również, że jednym ze sposobów rozwiązania bądź zmiany treści łączących nas umów jest droga sądowa. Na czym procedura ta dokładnie polega i czy jest w ogóle sens ją stosować? O tym trochę więcej w dzisiejszym wpisie.

O tym, że polskie prawo nie nadąża za rynkiem i nowymi technologiami wiadomo od dawna. Podstawowe akty prawne – jak kodeks cywilny czy kodeks pracy pochodzą z lat 60tych i 70tych XX wieku i chociaż do tej pory były wielokrotnie nowelizowane, to jednak z różnym, przeważnie wcale nie lepszym skutkiem, a aktualnie panujące w okoliczności tylko to uwypukliły. Mam tutaj na myśli m.in. brak uregulowań pracy zdalnej w kodeksie pracy czy brak postanowień dot. siły wyższej w kodeksie cywilnym. Kolejnym anachronizmem jest art. 357(1) kodeksu cywilnego, nad którym się w niniejszym wpisie skupimy, który – przynajmniej w teorii – daje możliwość sądowej zmiany stosunku prawnego – tzw. klauzula rebus sic stantibus albo klauzula nadzwyczajnej zmiany stosunków.

Przepis w zasadzie brzmi dosyć obiecująco: jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym.

Ogólnie przyjmuje się, że przez tą nadzwyczajną zmianę stosunków, której strony nie przewidywały przy zawieraniu umów należy rozumieć właśnie okoliczności siły wyższej, o których pisałem w poprzednim tekście. Jeżeli więc – biorąc przykład z życia wzięty – mamy przedsiębiorstwo prowadzące restaurację, które aktualnie są zamknięte, a wynajmujący nie poszedł na żadne ustępstwa co do obniżki bądź zawieszenia czynszu, to taki przedsiębiorca, nie mogąc wypowiedzieć umowy najmu bo np. jej treść mu takich uprawnień nie daje, może skierować roszczenie o jej rozwiązanie oparte na tym przepisie.

Bez wątpienia bowiem taka sytuacja spełniałaby przesłanki wymienione w tym przepisie. Zachodzi siła wyższa, a więc okoliczności nadzwyczajne, których strony umowy raczej nie przewidywały, a dalsze obowiązywanie umowy powoduje stratę dla najemcy, który musi płacić czynsz i inne opłaty, a nie zarabia, bo nie może w lokalu prowadzić działalności.

Skoro więc ten przepis brzmi tak obiecująco, to dlaczego na początku artykułu napisałem, że jest on anachronizmem?

Cóż… O ile same przesłanki do jego zastosowania są sformułowane w porządku, o tyle już procedura jego wdrożenia w życie jest na tyle problematyczna, że jeszcze nie widziałem, by przepis ten znalazł zastosowanie w sytuacjach, w których faktycznie trzeba szybko rozwiązać czy zmienić umowę.

Przepis ten wyraźnie stanowi, że o rozwiązaniu bądź zmianie treści danego stosunku prawnego postanawia sąd. Oznacza to więc, że – w przeciwieństwie do wypowiedzenia czy odstąpienia od umowy – przedsiębiorca nie może sam zastosować tego przepisu i jednostronnie rozwiązać bądź zmienić treść stosunku prawnego. Aby taka sytuacja zaszła, musi zapaść prawomocny wyrok, a żeby taki wyrok mógł zostać wydany, to trzeba zainicjować i przeprowadzić postępowanie sądowe.

Wszczęcie procedury sądowej wiąże się z koniecznością wniesienia pozwu, w którym oznaczymy czy chcemy rozwiązać umowę czy zmienić jej treść (i w jaki sposób) i przytoczyć wszystkie okoliczności. Skierowanie pozwu do sądu obarczone jest z kolei obowiązkiem uiszczenia opłaty sądowej (a naprawdę ciężko uzyskać przedsiębiorcom zwolnienie z kosztów sądowych, nawet w tych czasach), której wysokość zazwyczaj nie będzie mała.

Powyższe to jeszcze pół biedy. Największym problemem jest długość trwania takiego postępowania, które może ciągnąć się latami. Nasze sądy są niedoinwestowane, brakuje sędziów i – przede wszystkim – pracowników biurowych (protokolantów czy pracowników sekretariatów), a sędziowie mają za dużo spraw (są sądy, w których na jednego sędziego przypada tysiąc spraw rocznie). Aktualna sytuacja związana z pandemią jeszcze bardziej utrudni rozpoznawanie spraw – sądy są zamknięte dla stron do końca kwietnia, praktycznie wszystkie rozprawy spadły z wokandy, trzeba będzie wyznaczać nowe terminy w sprawach już istniejących, tak więc nie ma co liczyć na szybkie terminy w nowych sprawach.

Najgorsze natomiast jest to, że przez cały okres trwania postępowania sądowego, strony obowiązuje umowa w dotychczasowym kształcie. Posługując się powyższym przykładem – nasz przedsiębiorca wytacza proces o rozwiązanie swojej umowy najmu, który trwa 3 lata do momentu wydania prawomocnego wyroku przez sąd II instancji (bo np. wynajmujący przegrał w I instancji i złożył apelację). Przez całe te 3 lata najemca musi płacić normalnie czynsz i inne opłaty.

Mało tego – w dużej ilości przypadków może się okazać, że umowa sama wygaśnie przed wydaniem wyroku (umowy, zwłaszcza najmy, zazwyczaj są zawierane jednak na oznaczony okres czasu) albo koronawirus ustąpi, zakazy zostaną zdjęte i będzie można rozpocząć działalność na nowo. Oczywiście nie wiadomo kiedy to ostatnie nastąpi, ale myślę, że z pewnością szybciej niż uzyskanie wyroku w takiej sprawie.

Dlatego też dużo bardziej niż wytaczanie pozwów opartych na klauzuli nadzwyczajnej zmiany stosunków sugeruję albo doprowadzenie do rozwiązania umowy przez drugą stroną i ewentualną obronę przed skutkami takiego działania (oczywiście ryzykowne ale czasami nie ma innego wyboru) czy podjęcie czynności związanych z restrukturyzacją sądową, o czym więcej w kolejnych wpisach.